Samo słowo dieta już na początku sygnalizuje nam, że pewien stan będzie trwał przez jakiś okres czasu, w którym będziemy objęci restrykcją, reżimem i samodyscypliną.

Brzmi demotywująco ?

Nadchodzi lato, nasze koleżanki i koledzy jedzą sałatki, zamienili samochód na rower, a do nas powoli dochodzi myśl…. Ja też zrobię coś ze sobą i dla siebie.

Kupujemy cały zestaw produktów. Warzywa, owoce, chudy nabiał, woda, chude mięso i zaczynami się „dietować” – od poniedziałku. Na początku jest ciężko. Burczenie w brzuchu wytrąca nas z równowagi. Jesteśmy głodne i ZŁE. Nie poddajemy się. Mija jeden, drugi, trzeci dzień. Włączamy aktywność fizyczną. Razem z koleżanką chodzimy na fitness. W grupie raźniej utrzymać w postanowieniu.

Mijają kolejne dni. Już lepiej jest opanować burczenie w żołądku, które nie jest już takie irytujące.

NADCHODZI WEEKEND

Mamy umówione wyjście do znajomych. Znajomi i ich pyszności witają nas na wstępie. Nadprodukcja śliny na zapachy dobiegające z kuchni. Podano danie główne, po nim deser.
MMM… Pysznie… Twoje kubki smakowe są w 7 niebie. Przez chwilę zadajesz sobie pytanie, dlaczego w tym ciężkim życiu nie możesz mieć więcej takich przyjemnych chwil. Zaraz wracasz na ziemię i wiesz, że od poniedziałku zaczynasz znowu swój plan działania. DIETA + ĆWICZENIA.

I tak mija tydzień za tygodniem. Na wadze jest mniej, ale nie tyle ile byś chciała. Patrzysz w lustro i widzisz ile jeszcze przed tobą pracy. Nie masz sił. Jesteś zmęczona, zestresowana i lekko sfrustrowana.

Niby robisz wszystko co w Twojej mocy, ale efekty są dalekie od założonego celu.

Przychodzi pierwszy poważny kryzys.

Po jakimś czasie dowiadujesz się od koleżanki, koleżanki o świetnej nowej diecie X. Od razu chcesz dowiedzieć się więcej i od zaraz wdrażasz ją w życie, od poniedziałku.

Trwasz w niej na 100%, mimo że jest o wiele bardziej restrykcyjna i monotonna, niż poprzednie Twoje podejście do diety. Ale słyszałaś że koleżanka, koleżanki schudła 10 kg w 2 tyg więc wierzysz, że dasz radę.

W KOŃCU! MINĘŁO 2 TYG!   A NA WADZE 7 KG MNIEJ !!!
(Świetny wynik !!! może to nie 10 kg, ale 7 to też nie mało)

Skończyły się 2 tyg i co dalej? Jak mam jeść?
W sumie to muszę się nagrodzić, ponieważ 7 kg to duży sukces. Tak więc dziś pizza na kolację!
Rano po pizzy wstajesz i czujesz się jak na kacu, nie masz ochoty na jedzenie więc zbierasz się i lecisz do pracy.
Po kilku godzinach słyszysz BRRRR…. Tak, to Twój żołądek.
W przerwie biegniesz więc do najbliższego sklepu i kupujesz jakieś pieczywko.
Po kilku dniach stajesz na wagę i widzisz, że Twój sukces przepadł szybciej niż przyszedł.

Przychodzi drugi poważny kryzys


Brzmi znajomo?
Wiem z autopsji jak wiele Pań, słysząc o najnowszych, czasami bardzo „oryginalnych” dieta podejmuje się ich stosowania.

Jak pisałam na początku dieta jest tylko na jakiś okres czasu, nikt nie wytrzyma całego życia na diecie.
Dlatego przychodząc do dietetyka żądajcie o zmianę sposobu żywienia, o stałą zmianę nawyków i proście o pokierowanie i naukę, a także o możliwości radzenia sobie w sytuacjach problemowych i kryzysowych.
Duża część sukcesu to właśnie zmiana nastawienia, ustawienie priorytetów na zdrowie, na siły do życia i szczęście. Właściwy sposób żywienia którego możecie uczyć się wiele lat, ma pomóc wam utrzymać priorytety jak najdłużej.